Followers

Feb 21, 2013

Jeli...

Juz tydzien prawie koszmar trwa, ale widac na szczescie swiatelko w tunelu.
Co to za cyrk, to brak slow, nasza 4latka nam w zyciu nawet raz nie zwymiotowala.
Goraczkowala moze z 5 razy jednowieczorowo w swoim zyciu.
A maluchy przez ten tydzien tak daja czadu, ze szok...
Lekarz nas zapewnia, ze to i tak lagodnie przechodza.
Nie wyladowaly przeciez jak wiekszosc dzieci w szpitalu odwodnione.
Ja codziennie milion razy dziennie tylko mamrotam, ze juz nie dam rady, ze ja juz nie moge...
Dzieciaczki wykonczone, biedne juz powoli wracaja do swiata zywych.
Najgorszy jest ich placz jakbysmy je ze skory obierali.
Nawet kolysanie w ramionach nie pomaga, ze juz o chlustach na kilka metrow, przebieraniu z 10x dziennie, zawartosciach pieluch nie wspomne...
Jelitowka! we Francji znana jako gastro.
To straszne jak sie nie ma nikogo do pomocy...
Ale nikogo sie tez nie chce tym swinstwem zarazic.
Ot trzeba samemu przemeczyc, wiec meczymy...
Maz w pracy, mala w przedszkolu, wiec najwiecej chyba mecze ja...
Ale nocki przesypia w pelni tylko Emilka, ma twardy sen dziewczynka!
Maz w pracy tez nie lezy wiec nie bede niesprawiedliwa...
...

14 comments:

  1. Szybkiego powrotu do zdrowia!!! Ewa Kowalczyk

    ReplyDelete
  2. Nie tylko biedne maluszki, ale i Ty, bo cierpisz podwójnie. Nie rozumiem, jak może nie być na to lekarstwa. Wiem, że dorosłym można podawać herbatę z piołunu, ale takim maleństwom na pewno nie jest to wskazane.
    Trzymaj się, Kasiu.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sa lekarstwa i mamy 3, aby podawac 3xdziennie! Ale z sukcesem tylko jeden podajemy w pelni, reszta jak uda, wszystko doustne, najgorzej dac do popicia z woda badz cos w jedzeniu, bo to glownie marchew ugotowana na wodzie z ryzu, bo ryzu jeszcze nie mozemy dac... Mozna szalu dostac, jeden placze w jednym pokoju, drugi w drugim ja w trzecim!

      Delete
    2. Kasiu, kiedyś jedna z blogowiczek nie mogła wyleczyć swego dziecka z tej choroby, choć też podawała stosowne leki. Pamiętam, że czasami robiłam tę marchwiankę swoim dzieciom, ale nie sądzę, aby miały aż takie problemy. Raz tylko córka zahaftowała mi całą pościel i to dwa razy pod rząd. Na szczęście trwało to tylko jeden dzień. Pamiętam, że obłożyłam ją ręcznikami, bo ręczniki łatwiej wyprać niż całą pościel.
      Życzę wytrwałości i cierpliwości.

      Delete
  3. moja jedna cora przyniosla tego wirusa z przedszkola na poczatku grudnia,rozchorowalismy sie wszyscy, to prawdziwa meczarnia byla, marzylam tylko o tym aby sie juz skonczylo,duzo pomagala mi mama w domu, trzymak sie kasiu!!!
    beata z krakowa

    ReplyDelete
    Replies
    1. W grudniu maluszki tez przeszly swoje, ale to maz pierwszy zaczal kichac i mala tez zarazil, swieta i ferie spedzilismy w domu, smialismy sie, ze tylko ja jedna na polu bitwy zostalam jako pielegniarka...

      Delete
    2. pielegniarka hehe! choc raczej nie bylo ci do smiechu wtedy,a powiedz mi skad te tajemnicze tytuly postow? nigdy nie wiem o czym poczytam wchodzac na twojego bloga.

      beata

      Delete
  4. Kasiu, wszystko mija nawet najdłuższa żmija. Jeżeli trwa prawie tydzień, to już końcówka mam nadzieję. Trzymaj się! Zdrówka!

    ReplyDelete
    Replies
    1. dziekuje, minelo! grunt, ze zmija wyleczalna byla :o)

      Delete
  5. Biedne dzieciaczki i Ty , wiem jak to cholerstwo potrafi wymęczyć. Trzymaj się i zdrówka dla Was wszystkich.Uściski

    ReplyDelete
  6. Dużo zdrówka dla WAS.
    Biedne maleństwa.
    Dla dorosłego to już męczarnia, o dziecku nie wspominając.
    Powinno niedługo przejść.

    ReplyDelete
  7. Mam nadzieję, że macie się już lepiej. Dużo zdrówka dla maluchów i Ciebie :*

    ReplyDelete
  8. Biedne maleństwa... Mam nadzieję, że już jest lepiej. Moje dzieci zawsze wymiotują w podróży, więc mniej więcej wiem, przez co przechodzicie...
    Ślę pozdrowienia,
    Asia z mijających chwil 2

    ReplyDelete

Note: Only a member of this blog may post a comment.