Juz tydzien prawie koszmar trwa, ale widac na szczescie swiatelko w tunelu.
Co to za cyrk, to brak slow, nasza 4latka nam w zyciu nawet raz nie zwymiotowala.
Goraczkowala moze z 5 razy jednowieczorowo w swoim zyciu.
A maluchy przez ten tydzien tak daja czadu, ze szok...
Lekarz nas zapewnia, ze to i tak lagodnie przechodza.
Nie wyladowaly przeciez jak wiekszosc dzieci w szpitalu odwodnione.
Ja codziennie milion razy dziennie tylko mamrotam, ze juz nie dam rady, ze ja juz nie moge...
Dzieciaczki wykonczone, biedne juz powoli wracaja do swiata zywych.
Najgorszy jest ich placz jakbysmy je ze skory obierali.
Nawet kolysanie w ramionach nie pomaga, ze juz o chlustach na kilka metrow, przebieraniu z 10x dziennie, zawartosciach pieluch nie wspomne...
Jelitowka! we Francji znana jako gastro.
To straszne jak sie nie ma nikogo do pomocy...
Ale nikogo sie tez nie chce tym swinstwem zarazic.
Ot trzeba samemu przemeczyc, wiec meczymy...
Maz w pracy, mala w przedszkolu, wiec najwiecej chyba mecze ja...
Ale nocki przesypia w pelni tylko Emilka, ma twardy sen dziewczynka!
Maz w pracy tez nie lezy wiec nie bede niesprawiedliwa...
...
Feb 21, 2013
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
Szybkiego powrotu do zdrowia!!! Ewa Kowalczyk
ReplyDeletedziekuje*
DeleteNie tylko biedne maluszki, ale i Ty, bo cierpisz podwójnie. Nie rozumiem, jak może nie być na to lekarstwa. Wiem, że dorosłym można podawać herbatę z piołunu, ale takim maleństwom na pewno nie jest to wskazane.
ReplyDeleteTrzymaj się, Kasiu.
Sa lekarstwa i mamy 3, aby podawac 3xdziennie! Ale z sukcesem tylko jeden podajemy w pelni, reszta jak uda, wszystko doustne, najgorzej dac do popicia z woda badz cos w jedzeniu, bo to glownie marchew ugotowana na wodzie z ryzu, bo ryzu jeszcze nie mozemy dac... Mozna szalu dostac, jeden placze w jednym pokoju, drugi w drugim ja w trzecim!
DeleteKasiu, kiedyś jedna z blogowiczek nie mogła wyleczyć swego dziecka z tej choroby, choć też podawała stosowne leki. Pamiętam, że czasami robiłam tę marchwiankę swoim dzieciom, ale nie sądzę, aby miały aż takie problemy. Raz tylko córka zahaftowała mi całą pościel i to dwa razy pod rząd. Na szczęście trwało to tylko jeden dzień. Pamiętam, że obłożyłam ją ręcznikami, bo ręczniki łatwiej wyprać niż całą pościel.
DeleteŻyczę wytrwałości i cierpliwości.
moja jedna cora przyniosla tego wirusa z przedszkola na poczatku grudnia,rozchorowalismy sie wszyscy, to prawdziwa meczarnia byla, marzylam tylko o tym aby sie juz skonczylo,duzo pomagala mi mama w domu, trzymak sie kasiu!!!
ReplyDeletebeata z krakowa
W grudniu maluszki tez przeszly swoje, ale to maz pierwszy zaczal kichac i mala tez zarazil, swieta i ferie spedzilismy w domu, smialismy sie, ze tylko ja jedna na polu bitwy zostalam jako pielegniarka...
Deletepielegniarka hehe! choc raczej nie bylo ci do smiechu wtedy,a powiedz mi skad te tajemnicze tytuly postow? nigdy nie wiem o czym poczytam wchodzac na twojego bloga.
Deletebeata
Kasiu, wszystko mija nawet najdłuższa żmija. Jeżeli trwa prawie tydzień, to już końcówka mam nadzieję. Trzymaj się! Zdrówka!
ReplyDeletedziekuje, minelo! grunt, ze zmija wyleczalna byla :o)
DeleteBiedne dzieciaczki i Ty , wiem jak to cholerstwo potrafi wymęczyć. Trzymaj się i zdrówka dla Was wszystkich.Uściski
ReplyDeleteDużo zdrówka dla WAS.
ReplyDeleteBiedne maleństwa.
Dla dorosłego to już męczarnia, o dziecku nie wspominając.
Powinno niedługo przejść.
Mam nadzieję, że macie się już lepiej. Dużo zdrówka dla maluchów i Ciebie :*
ReplyDeleteBiedne maleństwa... Mam nadzieję, że już jest lepiej. Moje dzieci zawsze wymiotują w podróży, więc mniej więcej wiem, przez co przechodzicie...
ReplyDeleteŚlę pozdrowienia,
Asia z mijających chwil 2